Andrzej Kiszka (ur. 1921) ps. "Dąb"
Urodził się 21 listopada 1921 r. w miejscowości Maziarnia (pow. Biłgoraj). Pochodzi
z wielodzietnej rodziny, jest jednym z pięciorga dzieci Jana i Anny z domu Bednarz.
Do wybuchu II wojny światowej ukończył kilka klas szkoły powszechnej, a po
zakończeniu edukacji pracował w gospodarstwie
rolnym prowadzonym przez rodziców.
Walkę w konspiracji rozpoczął w 1941 r.
wstępując do Batalionów Chłopskich BCh, a w październiku 1942 r. przeszedł do Narodowej
Organizacji Wojskowej NOW scalonej
z Armią Krajową AK. Został podkomendnym
Franciszka Przysiężniaka "Ojca
Jana", tam złożył przysięgę na Krzyż Chrystusa
Pana i Flagę Biało - Czerwoną. Wtedy to
postanowiłem, że będę wierny tej przysiędze
aż do śmierci. Tak nakazywała mi moja wiara
i miłość do Ojczyzny mojej - powiedział
w jednym z wywiadów Andrzej Kiszka.
Po wkroczeniu armii sowieckiej oddział "Ojca Jana" został rozwiązany. Andrzej Kiszka
na rozkaz swojego dowódcy wstąpił do
Milicji Obywatelskiej MO, miał przekazywać
wszystkie otrzymywane meldunki z Komendy
Powiatowej MO. W czasie pracy w MO
przekonałem się jak zdradliwą i szkodliwą
pracę na rzecz sowietów wykonują członkowie PPR-u, to oni sporządzali różne listy, wykazy nazwisk. Mnie też zaproponowano,
bym wstąpił do PPR-u, miałem iść na szkołę MO, zostać później oficerem. Odpowiedziałem,
że skoro służę Polsce, to nie mogę służyć żadnej partii – relacjonował "Dąb".
W listopadzie 1944 r. Kiszka "Dąb", zagrożony aresztowaniem i zesłaniem na Sybir,
zdezerterował z MO i powrócił do czynnej konspiracji, wstępując do oddziału Narodowego
Zjednoczenia Wojskowego NZW por. Józefa Zadzierskiego "Wołyniaka".
Zastępcą "Wołyniaka" był kolega Kiszki z oddziału "Ojca Jana", Adam Kusz "Garbaty".
Andrzej Kiszka uczestniczył we wszystkich akcjach, potyczkach i bitwach oddziału "Wołyniaka", w tym w niezwykle wyczerpującej, 10-godzinnej bitwie z NKWD i UB
pod Kuryłówką 7 maja 1945 roku.
Po śmierci por. J. Zadzierskiego "Wołyniaka", Kiszka walczył pod dowództwem
Adama Kusza "Garbatego", który został następcą "Wołyniaka". W 1947 r. na rozkaz "Garbatego" Kiszka ujawnił się. Wkrótce jednak, zagrożony aresztowaniem powrócił
do oddziału w którym był do połowy sierpnia 1950 r., gdy w wyniku akcji grupy operacyjnej
Urzędu Bezpieczeństwa i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, oddział
został rozbity w Lasach Janowskich.
A. Kiszce, jako jednemu z pięciu partyzantów udało się wyjść cało z obławy. Ukrywał
się z pozostałymi: Stanisławem Flisem "Czarnym", Stefanem Wojciechowskim "Boguckim" oraz Józefem Kłysiem "Rejonowym", który został dowódcą oddziału.
12 listopada 1952 r. "Rejonowy" i "Bogucki" zginęli w obławie we wsi Piłatka (pow.
Kraśnik), co oznaczało koniec walki oddziału.
Kiszka zaczął ukrywać się samodzielnie, a jego kryjówką stał się wykonany późną
jesienią 1953 r. bunkier. Oto jak opisuje swoją kryjówkę i życie tam od 1953 do
1961 roku: Bunkier zbudowałem w gęstym lesie między Hutą Krzeszowską, a wioską
Ciosmy, na małym wzgórzu porośniętym sosnami i świerkami. Zrobiłem go przy pomocy
dwóch pewnych ludzi. Oni już nie żyją. Jeden mieszkał koło Ciosmów i nazywał
się Frączak Antoni. Drugi, Jan Boże, był z Huty Podgórnej. On potem dostarczał
mi żywność do bunkra. Najpierw przygotowywaliśmy materiał: bale świerkowe, papę.
W nocy wykopaliśmy dół. Powała została zrobiona z bali, na nie położona papa, żeby
nie przemakało. Na bunkrze posadziłem świerki. Wchodziło się przez otwieraną od
wewnątrz klapę, na której rósł mech, tak, że nic nie było widać. Do środka schodziło się
po schodkach. W bunkrze można było stać, miał ze dwa metry wysokości. Z deszczułek
zrobiłem dwa wywietrzniki na wywiew i nawiew, żeby przepływało świeże powietrze:
było więc czym oddychać i mogła palić się lampa naftowa. Wywietrzniki były dobrze
zamaskowane, pod pniem drzewa, nie było ich widać. W środku była studzienka,
z półtora metra głęboka, wykopana i obłożona deszczułkami. Gromadziła się w niej woda,
którą gotowałem. Miałem maszynkę spirytusową i zawsze zapas paliwa do niej. Ubikacja
to była beczułka żelazna z pokrywą. Opróżniałem ją jak była odwilż. Miałem łóżko
do spania i pierzynę do przykrycia. Były półki na ścianach i wieszaki z rogów koziołków.
Miałem zapasy jedzenia na zimę: ziemniaki, makaron, suchary. Mięso było z upolowanych
koziołków, dawałem je tym ludziom, którzy mi pomagali, oni mięso ugotowali, zalali smalcem, starczyło na całą zimę. Na zimę zamykałem się w bunkrze i z niego nie wychodziłem,
żeby nie zostawiać śladów na śniegu. Mogłem wyjść tylko wtedy, kiedy padał śnieg
i zaraz zasypał ślady. W bunkrze było ciepło, całą zimę siedziałem w koszuli. Jedzenie i gazety
dostarczał mi Bożek. Jechał koniem do lasu, żeby ściąć drzewo. Specjalnie robił wtedy
dużo śladów, kiedy niby szukał tego drzewa. Było umówione, że uderzy trzy razy siekierą
w dużą sosnę, która rosła koło bunkra. Kiedy usłyszałem uderzenia, uchylałem pokrywę,
a on podawał mi jedzenie, gazety. Miałem różne książki i stare czasopismo "Bluszcz",
dużo czytałem. Miałem tylko 7 klas szkoły, więc byłem ciekawy świata i te książki były
bardzo ciekawe, właśnie o całym świecie, tak więc nie nudziłem się.
Urząd Bezpieczeństwa UB, a później Służba Bezpieczeństwa SB, przy użyciu różnych
metod starały się doprowadzić do ujęcia lub zabicia Andrzeja Kiszki "Dęba".
Bezskutecznie. Niestety w wyniku wsypy, 30 grudnia 1961 r., funkcjonariusze SB
i MO odnaleźli bunkier i aresztowali Kiszkę.
A. Kiszka został skazany na karę dożywotniego więzienia jako pospolity bandyta.
Wyrok odbywał w więzieniach w Strzelcach Opolskich i Potulicach. Zwolniony został
w 1971 r.
Niestety do tej pory władze sądowe III RP odmówiły mu prawa do rehabilitacji.
Mimo tego działalność konspiracyjna Andrzeja Kiszki "Dęba" została doceniona,
m.in. w 2007 r. został awansowany do stopnia porucznika i odznaczony Krzyżem
Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Obecnie Andrzej Kiszka mieszka w jednej z zachodniopomorskich wsi. Jest często
odwiedzany i opiekuje się nim, m.in. Okręg Szczecin Związku Żołnierzy Narodowych
Sił Zbrojnych oraz kibice Pogoni Szczecin. |
Przedstawiciele Okręgu Szczecin ZŻNSZ odwiedzili w Siennie Dolnym p. Andrzeja Kiszkę ps. „Dąb”, żołnierza AK, NSZ oraz NZW.
Pan Andrzej Kiszka walczył zarówno z niemieckim najeźdźcą, sowieckim okupantem i komunistami rządzącymi Polską. Walka jego trwała do połowy lat 50-tych, następnie do 1961 r. ukrywał się (m.in. w specjalnie zrobionych ziemiankach). Został zatrzymany i do 1970 roku siedział w komunistycznym więzieniu.
14 grudnia 2013 r. wspomniani wyżej przedstawiciele Okręgu Szczecin ZŻNSZ, przedstawiciele Grupy Rekonstrukcji Historycznej GRYF (Koszalin), przedstawiciele Grupy Rekonstrukcji Historycznej BORUJSKO (Szczecin) oraz p. Kamila Dowgwiłło, propagatorka patriotyzmu ze Szczecina, przywieźli do p. Andrzeja paczki z prezentami.
Paczki przygotowali kibice z Patriotycznej Pogoni Szczecin, którzy jak zwykle nie zawiedli i organizując wcześniej zbiórkę produktów między sobą, podarowali kilka wielkich pakunków, które z ledwością zmieściły się do samochodowego bagażnika. Wśród sprezentowanych produktów były zarówno produkty żywnościowe jak i chemia gospodarcza do codziennego użytku. Pan Andrzej wraz ze swoją małżonką nie kryli wzruszenia i zadowolenia.
Okazja do radości była podwójna, gdyż Okręg Szczecin Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych przygotował dla p. Andrzeja Kiszki pokaźny tort urodzinowy z okazji 92. rocznicy urodzin, które solenizant obchodził kilka tygodni wcześniej. Okazały tort przyozdobiony był w napis: „CHWAŁA BOHATEROM Z NSZ” oraz w tradycyjną, legendarną jaszczurką, jednym z symboli Narodowych Sił Zbrojnych.
Przygotowany został poczęstunek, podczas którego rozmawialiśmy o walce p. Andrzeja na Lubelszczyźnie podczas wojny i po jej zakończeniu. Wspominaliśmy także odwiedziny p. Andrzeja zarówno w tym roku, jak i w latach poprzednich. Wrażenie na solenizancie zrobili rekonstruktorzy ubrani w stroje z epoki, z partyzanckich lat naszego Bohatera.
Każdorazowy wyjazd członków Okręgu Szczecin Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych do p. Andrzeja Kiszki to niezwykłe wydarzenie, zarówno dla tych, którzy jako nowe pokolenie kultywują pamięć o NSZ i ich ideałach, jak i dla takiego Bohatera, jakim jest Andrzej Kiszka - niezłomny, walczący do końca, noszący w sercu Polskę. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku i kolejnych latach dane nam będzie spotykać się z p. Andrzejem, który w zdrowiu będzie dla następnych pokoleń żywym świadkiem historii! |


|