Kazimierz Juchniewicz |
Ludzie jak wielkie góry |
Wspomnienia Jerzego Juchniewicza z biuletymu "Ostróg" nr. 87 wydawanego przez Koło Przyjaciół Ostroga nad Horyniem. |
Ludzie jak wielkie góry. W miarę oddalania
się dostrzegamy ich pełne piękno. Tak myślę
o moim niezwykłym Ojcu - Kazimierzu
Juchniewiczu, gdy spoglądam w przeszłość
i pośród cennych pamiątek rodzinnych widzę
liczne dokumenty ilustrujące Jego pełne
zawirowań życie. Był dla mnie wzorem i choć
dawno nie żyje, Jego nauki stanowią wciąż
bagaż zaleceń, którymi należy kierować się na co dzień. Los mego Ojca jest dowodem na to, jakimi zasadami kierowało się pokolenie
Polaków, którego dzieciństwo przypadło
jeszcze na czas zaborów, a ówczesna młodość naznaczona była potrzebą
walki o wolną Ojczyznę. |
Kazimierz Juchniewicz jako dowódca kompanii w Szkole Podchorazych w Śremie |
Do kraju wrócił w stopniu podpułkownika i rozpoczął pracę w Szczecinie w Przedsiębiorstwie Elektrotechnicznym. Zdawało się, że to był szczęśliwy koniec losu polskiego żołnierza - tułacza. Niestety "czas pogardy" się nie skończył. W listopadzie 1951 roku mój Ojciec został
aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa i osadzony w więzieniu na
Mokotowie w Warszawie, skąd wrócił dopiero w lutym 1954 r. |
Chrzest mego brata Piotra w Szczecinie przed kościolem Królowej Korony Polskiej, sierpień 1967. Na zdjęciu są od prawej strony: w pierwszym rzędzie – mój dziadek Kazimierz, moja kuzynka ze strony mamy – Grażyna, moja mama Janina z bratem Piotrem, ja w okularach, moja babcia i żona dziadka Kazimierza Maria, z przodu moj kuzyn ze strony mamy – Hieronim. W drugim rzedzie od prawej strony: moja babcia Józefa – mama mojej mamy Janiny, cztery osoby z rodziny mamy Janiny: wujek Stanisław, kuzynostwo Alfred i Katarzyna, ciotka Józefa. Reszta osób na zdjęciu to bliscy i znajomi rodziny Juchniewiczow. |
Jestem dumny z powodu pełnego chwały życiorysu mojego Ojca. Był wielkim patriotą, zawsze wiernym Bogu, Narodowi i Ojczyźnie, w której spotkały go także, jak wielu rodaków po powrocie z Zachodu, niezasłużone ciosy. Mnie, jako synowi, Ojciec przekazał swój rycerski etos, któremu zawdzięczam lekcje miłości Boga, Ojczyzny i Człowieka. Tato był oddany swej misji służenia Polsce. Stanowił wielki autorytet dla mnie i siostry. Od niego uczyłem się szacunku dla odwiecznych polskich wartości, a także zdolności akceptowania przeciwieństw losu. Od niego czerpałem pogodę ducha i potrzebę służenia ukochanej Polsce. Pragnąłbym, aby na życiu mego Ojca wzorowali się i naśladowali Go młodzi Polacy, by wiedzieli, co to jest patriotyzm i rozumieli, jak być prawdziwym człowiekiem z zasadami humanitaryzmu w sercu. |
Od Redakcji: Pan Jerzy Juchniewicz to doskonały i serdeczny, lekarz, mieszkający w Szczecinie oraz społecznik, zasłużony wieloma charytatywnymi akcjami. Swą pracę zawsze traktował jak misję w stylu doktora Judyma. To także bardzo ciepły, troskliwy mąż i ojciec oraz uwielbiany przez wnuków dziadziuś. |
Tadeusz Juchniewicz - następna generacja kontynuatorów tradycji patriotycznych - oddaje hołd swoim dziadkom. Szczecin, listopad 2015. Źródło: narodowyszczecin |
|