Stanisław Jasiukiewicz
Wspomnienia Michała Gorniewicza.
Urodził się w 1921r. w Postawach na Wileńszczyźnie. Po
ukończeniu szkoły powszechnej, jako czternastoletni chłopiec
wstępuje do wojska. Ponieważ był muzykalny został elewem w pułkowej orkiestrze. Służba elewów była trudna: oprócz
podstawowych umiejętności wojskowych jak musztra, regulaminy
i ćwiczenia taktyczne w polu, trzeba było opanować zasady muzyki, podstawy instrumentoznawstwa, grę na wybranym instrumencie, a
nade wszystko czytanie nut.
Staś (tak będę go nazywał w dalszym ciągu tej charakterystyki) robił szybko postępy, opanował grę na instrumencie, z łatwością czytał nuty. Grał na barytonie próbując także brzmienia i techniki gry na innych instrumentach. Niespełna rok
jako elew uczył się teorii i gry, a później już grał w orkiestrze ze starszymi kolegami muzykami: na koncertach, podczas marszów i na defiladach.
Należy wspomnieć, że z domu wyniósł też umiejętność gry na mandolinie i gitarze. Lubił te instrumenty, grywał na nich często i ...śpiewał. Nie wiem jaki miał
wtedy głos, ale jak go poznałem w Kałudze, Staś śpiewał basem. Karierę zawodowego muzyka przerwała mu wojna. Podczas okupacji należał do konspiracji,
a gdy w okolicach Postaw zaczęła działać Armia Krajowa zaciągnął się w jej szegi.
Gdy Armię Krajową latem 1944 roku rozbroiła Armia Radziecka, Staś znalazł się
w Miednikach wraz z innymi kolegami.
Kiedy nas wszystkich deportowano do Kaługi znalazłem się z nim w tym samym plutonie. Ten nieznajomy kolega nie wydał mi się sympatycznym, spoglądałemna
niego nieufnie. Po kilku już dniach zmieniłem o nim zdanie. Przecież Staś był dobrym, inteligentnym, kulturalnym kolegą. Miał zawsze dobry humor, piękny uśmiech (co u chłopców rzadko się zdarza), okazał się człowiekiem mądrym
i zdolnym, ładnie rysował i malował.
Zadziwił mnie jego głos (piękna doskonała dykcja). Usłyszałem jego śpiew: śpiewał
pięknym, głębokim, miękkim basem. Ja, który lubiłem recytować i śpiewać,
polubiłem jego mowę i śpiew, wcale nie byłem zazdrosny. Staś stał się dla mnie
wzorem, uczyłem się od niego. Zaprzyjaźniłem się z nim. Pewnego razu wspominając
przeżyte chwile w niewoli radzieckiej, mówiliśmy również o przyszłości.
I tak przyrzekliśmy sobie, że gdy wrócimy do Ojczyzny, ożenimy się, to będziemy
sobie nawzajem kumami. Staś na pamiątkę narysował ołówkiem mój portret, który mam do dziś w swoim mieszkaniu .
Dole i niedole naszego życia w Rosji skończyły się w styczniu 1946 roku. Drogi
nasze rozeszły się, ale niebawem zaczęliśmy korespondować. Staś znalazł się
w Toruniu. Tam krótko funkcjonował teatr - studio, w którym on uczył się aktorstwa
i śpiewał w małym zespole chóralnym. Potem przeniósł się do Łodzi, w przyśpieszonym
tempie zrobił maturę i rozpoczął normalne studia aktorskie
w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, gdzie dyrektorem był Aleksander
Zelwerowicz. W czasie studiów poznał Zofię Komorowską, również studentkę
PWST i niebawem młodzi aktorzy pobrali się.
Ja zamieszkałem na Warmii i wraz z mamą i bratem, pracowałem na gospodarstwie
rolnym. Trwało to niedługo, bo wkrótce zostałem nauczycielem w szkole wiejskiej. Nasza łączność listowna ze Stasiem wcześniej już nawiązana, ożywiła się.
Staś zaprosił mnie na chrzciny córki. To była niespodzianka! Niestety, na chrzciny
nie mogłem pojechać, bo będąc nauczycielem niewykwalifikowanym przygotowywałem
się do matury. Później Staś już jako aktor z dyplomem wraz z żoną dostał
posadę w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Tam też młode małżeństwo aktorskie
nie było długo.
W Polsce po raz pierwszy po wojnie postanowiono wystawić dramat narodowy "Dziady" Adama Mickiewicza. Reżyser tego przedstawienia Aleksander Bardini
sięgnął aż do Wrocławia, aby ściągnąć do Warszawy Stasia Jasiukiewicza wraz
z żoną. Powierzył Stasiowi główną rolę dramatu: Gustawa - Konrada, żona Stasia
w tym przedstawieniu grała Pasterkę. Od tego czasu zaczęła rosnąć popularność
Stanisława Jasiukiewicza.
Ja będąc już nauczycielem w Lidzbarku oglądałem wspaniałą kreację mego przyjaciela. "Dziady" grano w Teatrze Polskim w Warszawie przez dłuższy czas. Miałem okazję gratulować mu wielkiego sukcesu.
Płynęły lata. Staś stał się popularnym aktorem w kraju. Występował w Polskim
Radiu w wielu słuchowiskach i w filmach między innymi w "Krzyżakach" jako
Wielki Mistrz krzyżacki Ulryk von Jungingen, w "Potopie" jako Ksiądz Kordecki, w "Hrabinie Cosel" jako Zaklika, w filmie "W pustyni i w puszczy" jako ojciec Stasia Tarkowskiego i innych. Wiele czołowych ról kreował w Telewizji Polskiej.
Niestety - gdy kręcono film "W pustyni i w puszczy" Staś ciężko zachorował
i ...w końcowych scenach tego filmu rolę Pana Tarkowskiego kreował inny aktor.
Wtedy moje kontakty ze Stasiem były coraz rzadsze. Ale w moich spotkaniach
z przyjaciółmi chlubiłem się znajomością i przyjaźnią ze Stasiem Jasiukiewiczem.
Pewnego razu będąc w Warszawie dowiedziałem się, że mój przyjaciel Staś jest
ciężko chory i przebywa w szpitalu. Postanowiłem skontaktować się z jego żoną,
panią Zofią, aby spotkać się ze Stasiem. Pani Zofia zgodziła się. Wkrótce pojechaliśmy
razem do Międzylesia pod Warszawą, gdzie Staś przebywał w szpitalu.
Gdy szedłem szpitalnym korytarzem (Staś był na tym korytarzu), on zobaczywszy
mnie rozłożył szeroko swe ramiona i zawołał: "kumie!"; zaczęła się zaraz przyjacielska
rozmowa: ja go pocieszałem mówiąc, że wyzdrowieje, on ze smutkiem
mówił, że nie ma nadziei.
Przyszedł moment rozstania i pożegnania.
Musiałem sobie niestety, uświadomić, że ten uścisk i przyjacielski pocałunek - jest
ostatni.
Staś umarł w Warszawie i został pochowany na Powązkach.
To był żołnierz, wielki artysta i mój przyjaciel!
Uzupełnienia dotyczące okresu II wojny światowej.
Po wybuchu II wojny światowej zgłosił się na ochotnika do armii polskiej i brał udział w kampanii wrześniowej. Po powrocie do domu uczęszczał do dziewiątej klasy rosyjskiej szkoły średniej, którą ukończył w roku 1941. Po zajęciu Postaw przez wojska niemieckie w 1941r. pracował kolejno jako: malarz szyldów, robotnik, urzędnik w magistracie. W okresie tym działał również w polskiej konspiracji. Od stycznia 1944. walczył w IV Brygadzie Partyzanckiej AK „Narocz” dowodzonej przez por. Longina Wojciechowskiego „Ronina”.
Mieszkaniec Postaw, Stanisław Jurkowlaniec, wspominał: „W 1944r. oddziały AK zbliżyły się do Postaw. Z miasteczka zaczęła uciekać młodzież wstępując do AK. Do AK uciekł również Stanisław Jasiukiewicz, który wieczorami, z wieży kościoła w pobliskiej wsi Zadziewie, grywał na trąbce polski hymn”. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Wilna, czwarta brygada AK została rozbrojona. Polskich żołnierzy wywieziono do Kaługi (Rosja) i wcielono do radzieckiego zapasowego pułku. Polacy, jako więźniowie, pracowali tam przy wyrąbywaniu lasu.