Dowgwillo_kop

Witamy    |    Nazwisko    |    Herb    |    Genealogia    |    Koligacje    |    Pamiątki z podróży    
  Represjonowani    |     Lekcja historii    |     Aktualności   |    Żołnierze Wyklęci     |    Matki Polki
   Polskie Kresy     |    Śpiewnik wileński    |    Nakład wyczerpany




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Powstanie Warszawskie_2014

 

W 70. Rocznicę Powstania Warszawskiego

Moja ocena Powstania Warszawskiego - Zbigniew Piasecki


Minęło już 70 lat od wybuchu Powstania Warszawskiego, a pamięć o nim jest ciągle żywa. Mimo upływu czasu nie milkną spory i debaty poświęcone temu zrywowi narodowemu. Wciąż są stawiane pytania: Czy powstanie było potrzebne? Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć wielu tysięcy mieszkańców i żołnierzy oraz za zniszczenie Warszawy?
Byłem uczestnikiem tych wydarzeń - żołnierzem Szarych Szeregów i Armii Krajowej, od pierwszych dni aż do czasu kapitulacji. Moja ocena tamtych historycznych wydarzeń jest zgodna z opinią kolegów-powstańców. Mieliśmy moralne prawo i obowiązek stanąć, i chwycić za broń.
W Londynie działał legalny rząd polski, który był częścią międzynarodowej koalicji zobowiązanej do walki ze wspólnym wrogiem. Przed końcem lipca 1944 r., kiedy jednostki wojsk sowieckich dotarły na przedpola Warszawy, a główne siły znalazły się około 14 km od Wisły, do Niemców dotarła informacja o zamachu na Hitlera. Osłabione moralnie dywizje niemieckie były w odwrocie, a w Warszawie, wśród niemieckiej policji i pracowników administracji, panowała wyraźna panika. Mimo to, 27 lipca gubernator Fischer wydał komunikat, że Warszawa została ogłoszona fortecą i wezwał mężczyzn w wieku od 16 do 65 lat (w liczbie stu tysięcy) do stawienia się w wyznaczonych punktach stolicy w celu budowy umocnień.
Powstało więc realne niebezpieczeństwo, że zarządzenia niemieckie mogą doprowadzić do rozbicia, bądź osłabienia, struktur AK w polskim podziemiu. Równocześnie Niemcy wznowili gwałty i represje wobec bojkotującej zarządzenie Fischera ludności oraz rozstrzeliwania więźniów Część warszawiaków obawiała się, że podzieli tragiczny los mieszkańców getta warszawskiego.
Wśród podziemia akowskiego panowało napięcie i wola walki w oczekiwaniu na możliwość odwetu na Niemcach. Do tego nastroju przyczyniła się także nawołująca do wystąpień zbrojnych propaganda sowiecka (za pośrednictwem radiostacji "Kościuszko", oddanego przez Sowietów do dyspozycji Związkowi Patriotów Polskich), szerząca fałszywe oskarżenie, że Armia Krajowa unika walki ("stoi z bronią u nogi"). W KG AK obawiano się, że ta komunistyczna dywersja może doprowadzić do niekontrolowanych i spontanicznych wystąpień zbrojnych przeciwko Niemcom, na czele których mogą stawać komuniści.
Rozkaz o wybuchu powstania wydał 31 lipca 1944 r dowódca AK generał Tadeusz Bór-Komorowski, w porozumieniu z grupą generałów, tj gen. Leopoldem Okulickim ps. "Niedźwiadek", gen. Antonim Chruścielem ps. "Monter", gen. Tadeuszem Pełczyńskim ps. "Adam" Uzyskano też akceptację Delegata Rządu Jana S. Jankowskiego. Bezpośrednim powodem podjęcia tej decyzji był meldunek informujący o tym, że sowieckie czołgi są już na Pradze. Okoliczność ta "współgrała" z pierwotną koncepcją dowództwa AK, która zakładała, że powstanie powinno wybuchnąć na tyłach wycofujących się z Warszawy wojsk niemieckich, co mogłoby ochronić miasto, mieszkańców i ich dorobek materialny przed zagładą. Przewidywano, iż walki trwać będą trzy, cztery dni i zakończone zostaną przed wejściem do miasta sił sowieckich. Tymczasem powstanie trwało 63 dni i zakończyło się dopiero 2 października 1944 r.
Taka jest moja ocena zasadności wybuchu powstania. Nie było alternatywy! Dlatego protestuję przeciw licznym oskarżeniom i nieodpowiedzialnie formułowanym zarzutom pod adresem wybitnych generałów powstania!
Wiadomo nam, że mieli gruntowne rozeznanie sytuacji. Przeprowadzali szczegółową analizę bieżących wydarzeń wojennych. Brali pod uwagę wszystkie aspekty polityczne i militarne w kraju, jak również w Zachodniej Europie. Trafnie oceniali zamiary sowieckie. Mieli też świadomość nierównej konfrontacji z ciągle jeszcze silnym, choć już zdezorientowanym garnizonem niemieckim. Niedostatek broni rekompensowało bohaterstwo tysięcy polskich dziewcząt i chłopców oraz ich dowódców, którzy z niebywałą odwagą i ofiarnością walczyli i często zdobywali tę broń na wrogu.
Liczyli też na pomoc aliantów. Zapowiadane wsparcie nie nadchodziło. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, "zajęte" tworzeniem II frontu na Zachodzie i obawiające się zepsucia dobrych stosunków z Sowietami, pozostawały, w zasadzie bezczynne, nie licząc niezbyt skutecznych zrzutów lotniczych nad Warszawą, w które zaangażowali się ofiarnie polscy lotnicy z brytyjskiego RAF-u. Ogromnego rozczarowania doznali też Polacy wobec zachowania "Wielkiej Trójki", która w tajemnicy i pod sowieckie dyktando (Teheran, a później Jałta), decydowała o losach powojennego świata i Europy Wschodniej, nie licząc się z oczekiwaniami zaangażowanej po stronie koalicjantów Polski.
Jeszcze w sierpniu dowództwo AK próbowało nawiązać kontakt z dowództwem wojsk sowieckich, wchodzących w skład stojącego bezczynnie po prawej stronie Wisły I. Frontu Białoruskiego. Kilkakrotnie doszło do spotkania z oficerami Armii Czerwonej, z którymi omawiano formy ewentualnej pomocy dla powstańców Dopiero w drugiej połowie września zdecydowano o dostarczaniu zrzutów broni i żywności, które często ulegały zniszczeniu w kontakcie z ziemią, z powodu niestosowania spadochronów Od początku walk w Warszawie wojska sowieckie zaprzestały wszelkich działań ofensywnych. Przez to Stalin skazał miasto na zniszczenie, a resztki jego ludności na wygnanie.
Inaczej przebiegało powstanie w Paryżu. Tam jednostki sojuszniczej armii amerykańskiej, razem z francuskimi partyzantami, spieszyły z pomocą do walczących powstańców (straty 2-3 tys. mieszkańców). W Polsce oddziały AK, które przedzierały się do stolicy, musiały toczyć boje z Niemcami a także były rozbrajane przez oddziały wojsk sowieckich i NKWD. Wielu polskich żołnierzy trafiało do obozów, aresztów i więzień.
Dziś łatwo jest, z perspektywy wygodnego obserwatora, krytykować, szydzić, potępiać dowódców, którzy pomimo wahań, podjęli trudną decyzję o rozpoczęciu powstańczych walk. Nieznający realiów gen. Władysław Anders (przebywał w tym czasie poza Polską) mówił, że powstanie nie miało żadnego sensu i było zbrodnią. Nie myśleliśmy wtedy o niebezpieczeństwie ani o konsekwencjach. Już po pierwszych kilku godzinach stało się pewne, że powstanie nie jest tylko dziełem "zbuntowanych dzieci", ale wyborem większości mieszkańców Warszawy, którzy rzucili się budować barykady i nieść pomoc walczącym powstańcom.
Moim zdaniem, tragedia Warszawy nie była narodowym samobójstwem (jak to określił publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz) ale wynikiem niesłychanego okrucieństwa okupanta, obojętności sojuszników i cynizmu największego zbrodniarza XX w. - Stalina, który ułatwił Niemcom realizację planu "zrównania z ziemią" opornej polskiej stolicy, a sobie otworzył drogę do usadowienia na jej ruinach prosowieckiego komunistycznego rządu. Warszawa jeszcze raz zapłaciła za nieszczęśliwe położenie geograficzne między wrogimi mocarstwami, które dążyły do opanowania niesfornej Polski i utworzenia nowych granic jej kosztem.

Poniżej impresja fotograficzna z uroczystości rocznicowych na Placu Orła Białegow Szczecinie i koncertu patriotycznego szczecińskiego Kwartet Kontrast zatytułowanego "W hołdzie powstańcom".

70 Rocznica Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie 2014 Powstanie Warszawskie 2014
Powstanie Warszawskie 2014 Powstanie Warszawskie 2014
Powstanie Warszawskie 2014 Powstanie Warszawskie 2014