Dowgwillo_kop

Witamy    |    Nazwisko    |    Herb    |    Genealogia    |    Koligacje    |    Pamiątki z podróży    
  Represjonowani    |     Lekcja historii    |     Aktualności   |    Żołnierze Wyklęci     |    Matki Polki
   Polskie Kresy     |    Śpiewnik wileński    |    Nakład wyczerpany




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wrzesień zwycięski 1939 r.

Każdemu Polakowi wrzesień 1939 roku kojarzy się z narodową apokalipsą, i tylko niewielu znany jest fakt, że w kampanii wrześniowej Wojsko Polskie, na bazie stosunkowo skromnego sukcesu militarnego, odniosło zwycięstwo na skalę historyczną, o którym, ze zrozumiałych wzglądów, zarówno Niemcy, Sowieci, jak i nasi sojusznicy z czasów wojny woleli nie wspominać. Również u nas pisze i mówi się o tym zwycięstwie mało jakby niechętnie. Uważam więc, iż z okazji pięćdziesiątej ósmej rocznicy Września należy przypomnieć polskiemu społeczeństwu ten mało znany rozdział drugiej wojny światowej.

Wynik zbrojnego starcia między III Rzeszą i II Rzeczpospolitą, z uwagi na różnice w potencjałach: ludzkim, ekonomicznym i przemysłowym oraz cynicznych zachodnich sojuszników był co najmniej oczywisty. Polska poniosła druzgocącą klęskę, która miała tragiczne konsekwencje dla calego narodu, historia zna tylko niewiele przypadków równie strasznych skutków przegranej wojny.

Konflikt polsko-niemiecki rozwijał się zgodnie z klasyczną już definicją gen. v Clausewitza, który głosił, że wojna jest niczym innym,
jak tylko przedłużeniem polityki państwa innymi środkami.

Agresywne Niemcy hitlerowskie, rządzone przez kryminalistów, szantażem i zastraszeniem zdemilitaryzowały Nadrenię, wchłonęły Austrię i rozbiły Czechosłowację. Na niemieckiej drodze do światowej hegemonii stała również Polska, której czujność Hitler usiłował najpierw uśpić działaniami wyłącznie politycznymi, a gdy to nie powiodło się zastosował brutalny nacisk inicjując tzw. wojnę nerwów. Brutalny dyktator, który wolałby jednak uniknąć wojny z Polską, był przekonany, że złamanie oporu społeczeństwa i rządu polskiego ułatwi mu mitygujący wpływ Anglii i Francji. Kiedy zawiodły wszystkie te środki III Rzesza przedłużyła swoją agresywną politykę zdradzieckim napadem na Polskę w porozumieniu z Rosją Sowiecką.

II Rzeczpospolita, której zasadniczym celem politycznym była obrona niepodległości i integralności terytorialnej państwa, po wyczerpaniu pokojowych środków likwidacji konfliktu również nie zawahała się chwycić za broń, wierząc w lojalność sojuszników. Hitler decydując się na wojnę z Polską, chciał nie tylko dokonać jej rozbioru, lecz również zastraszyć wszystkich potencjalnych przeciwników i w ten sposób utorować sobie drogę do dalszych, bezkrwawych zwycięstw. W roku 1939 armia niemiecka była najpotężniejszą i najnowocześniejszą siłą zbrojną na świecie, przeznaczoną do krótkotrwałych wojen zaczepnych. Jej taktyka, uzbrojenie, wyposażenie i organizacja zostały podporządkowane nowej doktrynie wojennej - "wojny błyskawicznej", w której decydującą rolę odgrywała broń pancerna i lotnictwo. Hitler
i jego podwładni głęboko wierzyli, że ich nowa armia zbudowana na bazie stutysięcznej Reichswery będzie nie pokonanym narzędziem walki, nota bene, skonstruowanym za pieniądze pożyczone w amerykańskich i zachodnio-europejskich bankach. Doktryna ta, zdaniem jej autorów, powinna przynieść III Rzeszy panowanie nad światem, bez koszmaru walk pozycyjnych oraz wyniszczającej wojny dwu frontowej. I właśnie na nizinach Polski miała być sprawdzona w warunkach bojowych, na oczach całego, struchlałego świata. Ani rząd Polski, ani też rządy Wielkiej Brytanii i Francji nie wierzyły w możliwość wybuchu wojny. Przypuszczano, że Hitler blefuje, aby więc nie drażnić go, nasi sojusznicy nie wyrażali zgody na wcześniejszą mobilizację armii polskiej. Zaakceptowali jedynie częściową mobilizację niektórych jednostek, przeznaczonych do osłony granic.

Niemcy natomiast ogłosili tajną mobilizację powszechną już w dniu 15-go lipca 1939 r.

W początkach sierpnia wywiad polski donosił o koncentracji wojsk niemieckich nad granicą polską Tygodniowe sprawozdanie wywiadu za czas od 20-go do 26-go sierpnia podawało, że na 52 czynne jednostki niemieckie tylko 4 przebywały w swoich garnizonach. W ostatnich dniach sierpnia wywiad nasz naliczył wzdłuz granicy od 44 do 54 wielkich jednostek przeciwnika.

W nocy dnia 26-go sierpnia Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, bez uprzedniego ogłoszenia "stanu zagrożenia" przewidzianego w polskim ustawodawstwie, ogłosił mobilizację powszechną.

W póżnych godzinach popołudniowych na skutek interwencji ambasadorów Wielkiej Brytanii i Francji mobilizacja została odroczona do czasu dalszych zarządzeń. Ten wymuszony rozkaz, wydany o godzinie 17.00, stał się przyczyną wielu nieporozumień i zakłócił tok pracy zarówno wojska jak i administracji państwowej.

Przed południem 30-go sierpnia powtórnie zarządzono mobilizację, nie uruchomiono jednak, na żądanie sojuszników, Obrony Przeciwlotniczej. W pierwszym dniu mobilizacji tj. 31-go sierpnia, przystąpiono do zmiany demonstracyjnego ugrupowania wojsk na bojowe. W ramach tego przegrupowania armia "Łódż", dowodzona przez gen. Rommla sprawnie wykonała wysoce ryzykowny manewr przesunięcia, na krótko przed rozpoczęciem działań bojowych, swoich głównych sił z pozycji stałych na Warcie i Widawce do zalesionego pasa granicznego. Przemarsz udało się ukryć przed wzrokiem niemieckiego rozpoznania. Osiągnięto, więc pełne zaskoczenie.

Przestrzeń między pozycjami stałymi armii i granicą gen. Rommel wykorzystał na opóźnienie marszu nieprzyjacielskich jednostek pancernych i zmotoryzowanych, co pozwoliło naczelnemu dowództwu osłonić mobIlizację i koncentrację wojsk. Przestrzeń ta odgrywała również niebagatelną rolę w planach operacyjnych Wehrmachtu, była bowiem przewidziana na rozwinięcie dużego ugrupowania wojsk,
oraz uformowanie potężnego klina pancernego, który w ciągu zaledwie trzech dni powinien osiągnąć stolicę Polski. Biorąc pod uwagę zarówno to, że odległość między KrzepIcami, nadgraniczną miejscowością a Warszawą wynosiła zaledwie 230 km, jak i dużą mobilnością zmotoryzowanych jednostek niemieckich, taki rajd był w pełni realny. Po rozerwaniu zgrupowania polskiej obrony granicznej, związki pancerne wlałyby się w tą lukę i rozbiły skrzydła oraz tyły armii "Łódź" i "Kraków", co otworzyłoby drogę na Warszawę.

Z wojsk grupy armii "Południe" dowodzonej przez gen. Rundstedta 10 armia działająca z rejonu Kluczborka otrzymała rozkaz wykonania głównego zadania operacyjnego nacierając między Wieluniem i Zawierciem. Armia ta liczyła 7 dywizji pancernych i zmotoryzowanych, wspieranych przez specjalną dywizję lotniczą. Niemcy spodziewali się, że te potężne zgrupowanie rozwinięte w szyk bojowy uderzając
w styk armii "Łódź" i "Kraków" szybko rozerwie cienki front polski i znajdzie się na jego tyłach.

W dniu 1-go września o godz 4.15 wojska niemieckie, bez wypowiedzenia wojny, przekroczyły granicę Polski. Z obszaru Górnego Śląska armie grupy "Południe" uszykowane w wąskim "korytarzu" zajęły swoje miejsca na wyznaczonych osiach marszów. Oddziały 10 armii,
tuż po przekroczeniu granicy, natknęły się na piechotę i inne formacje armii "Łódź" oraz Wołyńską Brygadę Kawalerii. Spotkanie to w trakcie przegrupowania sił z marszu do natarcia było przykrym zaskoczeniem dla Niemców, którzy sądzili, że Polacy trwają na swoich stałych pozycjach z ubiegłego dnia.

Wojna obronna 1939

Wołyńska Brygada Kawalerii w składzie 12 P.Uł., 19 P.Uł. i 21 P. Uł. zadała niemieckiej 4 dywizji pancernej duże straty. W tych walkach szczególnie wyróżnił się 19 Pułk Ułanów, który zatrzymał marsz oddziałów pancernych przeciwnika i nie dopuścił do rozbicia frontu armii "Łódź" oraz przedarcia się ich na Warszawę. W zamkniętym przez polskie wojska "korytarzu" niemieckie dywizje, jadące z tyłu, zaczęły wjeżdżać na swoje dywizje pancerne, lub wychodzić przed ich front.

Rozbicie 4 dywizji pancernej negatywnie wpłynęła na działania XVI korpusu pancernego w następnych dniach i poważnie opóźniło działania niemieckie.

Słaba armia "Łódź" zdołała w frontalnym starciu związać około dzie- sięciu nieprzyjacielskich dywizji przeznaczonych do zagonu na Warszawę i wytrzymać przez dziewięć dni potężny nacisk jednostek pancerno-motorowych.

Skuteczny opór armii gen. Rommla uniemożliwił Niemcom zajęcie stolicy z marszu i zmuszenie rządu polskiego do kapitulacji.

Nie ulega wątpliwości, że konsekwencje błyskawicznego zajęcia Warszawy byłyby liczne i ważkie. Przede wszystkim w 1939 roku nie wybuchłaby druga wojna światowa, ponieważ nasi zachodni sojusznicy mieliby pretekst do wycofania się z konfliktu polsko-niemieckiego "zachowując twarz".

Że byłoby właśnie tak, a nie inaczej najlepiej chyba świadczy fakt, iz te złowrogie trzy dni potrzebne Hitlerowi do błyskawicznego rzucenia Polski na kolana mają swoje zwierciadlane odbicie w postawie W. Brytanii i Francji. Ich również trzydniowe opóźnienie z wypowiedzeniem wojny Niemcom, pozwala na postawienie hipotezy: nasi zachodni sojusznicy poważnie liczyli się z możliwością załamania się polskiej obrony już w pierwszych trzech dniach działań bojowych, pilnie więc obserwowali bitwę graniczną. Na wypełnienie sojuszniczego zobowiązania, wypowiedzenia wojny, zdecydowali się dopiero, gdy mieli pewność, że armie "Łódź" i "Kraków" wytrzymają pierwsze uderzenie niemieckich dywizji pancernych.

Gdyby powiódł się niemiecki zamiar zmuszenia rządu polskiego do kapitulacji, to na pewno Polska utraciłaby niepodległość na długo. Ubocznym produktem powstrzymania w pierwszych dniach walk przez nasze wojska natarcia 10 armii było zachwianie u niemieckich strategów wiary w uniwersalizm doktryny wojny błyskawicznej, a u ich przeciwników utrwalenie przekonania o możliwości zwycięstwa
nad hitleryzmem.

Wojciech Jasiński

Bibliografia: J. Kirchmayer, Kampania wrześniowa; Jan Wróblewski, Armia "Łódź "; A. Skiba, Boje 19 PlIlku Ułanów Wołyńskich w kampanii wrześniowej, Londyn 1971; W. Iwanowski, Kampania wrześniowa 1939.

P.S.

W tej największej granicznej bitwie obronnej z przeważającymi siłami wroga Wołyńska Brygada Kawalerii zapisała się chlubnie w naszej historii. Toczyła jeszcze dalej boje w marszu odwrotowym na trasie Piotrków, Warszawa, Lublin, Zamość, Tomaszów Lubelski, Lwów. Wykonywała z poświęceniem swoje zadania w walce na przedpolu Piotrkowa; w rejonie Tuszyna Brzeźni. 19 Pułk Ułanów w składzie tej brygady brał udział w zwycięskiej bitwie pod Wolą Cytrusową i Mińskiem Mazowieckim. Wyszedł zwycięsko z kotła skierniewskiego podczas przebijania się do Warszawy. 19 Pułk Ułanów i pozostałe pułki kawalerii dotarły do lasu. Po uzupełnieniu stanu osobowego w twierdzy Modlin brygada udała się w kierunku Małopolski. Stoczono jeszcze ostatni bój pod Długimi Kątami. Od tej bitwy nastąpiła zmiana decyzji, unikano walki kierując się do przedmieścia rumuńskiego. W trakcie tego marszu już rozproszone oddziały brygady dostały się do niewoli niemieckiej i sowieckiej. Straty osobowe pułku wynosiły około 40 poległych i ponad 60-ciu rannych. 22 oficerów 19 Pułku Ułanów Wołyńskich trafiło do obozów sowieckich i zostali zamordowani w Katyniu i Charkowie.

Wojciech Jasiński