Dowgwillo_kop

Witamy    |    Nazwisko    |    Herb    |    Genealogia    |    Koligacje    |    Pamiątki z podróży    
  Represjonowani    |     Lekcja historii    |     Aktualności   |    Żołnierze Wyklęci     |    Matki Polki
   Polskie Kresy     |    Śpiewnik wileński    |    Nakład wyczerpany




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wileńszczyzna za rządów niemieckiej wojskowej administracji
18.9.1915 - 31.12.1918

Dnia 18 września 1915 r. wojska niemieckie wkroczyły do Wilna. Od tej chwili dla większości ziem dotychczasowej guberni wileńskiej rozpoczął się okres nowy w ich dziejach: czasy ucisku, wyzysku i tępienia żywiołu polskiego przez niemiecką wojskową administrację okupowanych obszarów, podlegających głównodowodzącemu "Wschód'"' Oberbefehlshaber. "Oberost" zamykają się datą 31 grudnia 1918 roku, w którym to dniu, a raczej nocy sylwestrowej ostatnie oddziały X armii generala von Falkenheima wycofały się z Wilna.
Dzieje Polaków i w ogóle ludności Wileńszczyzny bez różnicy narodowości i wyznania w tym przeszło trzyletnim okupacyjnym okresie ilustrują nadzwyczaj dokładnie dokumenty z owych czasów w postaci memoriałów i deklaracji złożonych władzom niemieckim, oraz specjalne sprawozdania, jakie łącznie doręczone były za pośrednictwem Bolesława Wysłoucha, redaktora "Kuriera Lwowskiego", prezydium Koła Polskiego w Wiedniu wraz z listem przewodnim Komitetu Polskiego w Wilnie, datowanym 26 maja 1917 roku z podpisami prezsa M. Węsławskiego i wice-prezesa Wł. Zawadzkiego. Dokumenty powyższe ogłoszone zostały w wydaniu książkowym pod tytułem "Litwa za Rządów Księcia Isenberga" w roku 1919 Zakładem Krakowskiego Oddziału Zjednoczenia Narodowego. Ograniczam się zatem do podania czytelnikowi odnośnych wyciągów z omawianych dokumentów, jakie według oświadczenia przedstawicieli ówczesego Komitetu Polskiego w Wilnie zawierają materiał ścisły, sprawdzony, za który odpowiedzialność przyjmuję całkowicie.

Ogólne położenie ludności

Bez przesady można powiedzieć, że w Wilnie i otaczającej go połaci Litwy znalazła się wiosną 1917 roku ludność w położeniu rozpaczliwym. Wobec surowo przestrzeganego przez władze zakazu dowożenia do miasta prawie wszystkich artykułów żywnościowych ceny na nie w wolnym handlu dosięgły takiej wysokości, że były zupełnie niedostępne dla ogółu ludności. Tak więc olbrzymia większość mieszkańców musiała zadawalać się prawie wyłącznie racją wydawaną przez władze, która to racja nie obejmowała, jak w Niemczech, wszystkich potrzebnych do życia artykułów, a ograniczała się do 100 gramów chleba, albo 60 gramów krup, albo porcji zupy zawierającej 90 gramów kaszy. W tych warunkach zrozumiałym się staje olbrzymi wzrost śmielności, która wynosiła:
w listopadzie 1916 r. - 30 %
w grudniu 1916 r. - 40,2 %
w styczniu 1917 r. - 51,4 %
w lutym 1917 r. - 61,6 %
w marcu 1917 r. - 80 %
podczas gdy w roku 1915 wynosiła ona:
w styczniu 1915 r. - 30 %
w lutym 1915 r. - 34 % " (z referatu o ogólnym położeniu miasta)

Sprawy aprowizacji przedstawione były w specjalnym memoriale, złożonym przez przedstwciei Komitetu Polskieg, Żydowskiego, Białoruskiego, Litewskiego, jak również Związków Zawodowych w dniu 10 maja 1917 r. na ręce księcia Leopolda Bawarskiego, Głównodowodzącego na wschodzie.
Oto wyjątek:
"Okazuje się, że ten stosunk śmiertelności nie będzie mógł być stałym ale wzrastać będzie szybo. Doszło do tego, że pomimo zastosowanrch przez władze i lekarzy niemieckich środków epidemia tyfusu plamistego rozszerza się szybko, a i tak już zastraszająca liczba wypadków śmierci wywołanej głodem zwiększać się zaczyna przez wspomnianą epidemę. Aby złagodzić wzrastającą nędzę i głód, założyły stowarzyszenia dobroczynne i komitety narodowościowe szereg kuchni ludowych. W zakładach tych otrzymują biedniejsze sfery mieszkańców, po niskiej cenie, a nawet zupełnie za darmo, litr ciepłej zupy, co przedstawia ważny dodatek żywnościowy. Jednakże wysiłki dobroczynności utrudniają rozporządzenia władz zmniejszające za każdą porcję zupy rację chleba (w styczniu 1917 r.). Niedawno zaprowadzono nowe uciążliwe ograniczenia żywnościowe od 1 maja; porcja chleba została wtedy zredukowana z 250 na 200 gr. na dzień i osobę. Ośmielamy się przedstawić, że 200 gr. cheba jakie ludność obecnie otrzymuje, dają 460 kalorii. Jak wiadomo do utrzymnia życia dorosłego człowieka potrzeba najmniej 2500 kalorii, zatem 5 razy więcej niż ludność Wilna otrzymuje. Przy tej sposobności pragniemy zwrócić uwagę, że oprócz chleba i inne artykuły żywnościowe zostają wydawane za kartkami poboru. Podczas gdy w naszym mieście dorosła osoba otrzymuje od 1 maja tylko 460 kalorii - to w Berlinie otrzymuje 1312 kalorii, a w Wisbadenie 1575, a W Monachiurn 1709. Z tego zestawienia wynika jasno, jak straszne jest położenie ludności Wilna i nie trzeba być pesymistą, aby z niepokojem i trwogą patrzeć w najbliższą przyszłość."

Niestety Jego Królewka Wysokość Leopold Książę Bawarski, marszałek polny nie raczył przyjąć delgacji, a nawet udzielić odpowiedzi. W związku z negatywnym stanowiskiem głównodowodzącego na wschodzie przedstawiciele Komitetów narodowościowych, tudzież Związków Zawodowych, przesłali w dwa dni później, w dniu 12 maja 1917 r. do Kanclerza Państwa w Berlinie telegram następującej treści:
"W Wilnie panuje straszny głód. Śmiertelność 98 na tysiąc. Zaopatrywanie ludności w żywność ograniczone na 200 gramów chleba, zresztą nie rozdziela się żadnych produktów. Zastępcy wszystkich warstw Wilna prosili szefa zarządu o pomoc, wskazywali drogi i środki dotychczas beskutecznie. Do robót przymusowych porywa się ludzi bez względu na stan, zatrudnienie i stosunki rodzinne na ulicach, a w nocy wyciąga się z łóżek. Proszę o natychmiastową pomoc i opiekę:
Polski Komitet Ratunkowy: przewodniczący, M Węsławski zast. przewodniczącego Wł. Zawadzki
Żydowska Centrala: adwqkat R. Rosenbaum
Litewskie Towarzystwo dla Rolniczej i prawnej pomocy: przewodniczący: A. Domaszewiczius
Białoruski Komitet Ratunikowy: przewodniczący: Antoni Łuskiewicz
Związek Centralny Stowarzyszeń Robotniczych: przewodniczący F. Fidukiewicz"

Jakże wymownym zjawiskiem było, że w czasie prześladowania, gdy brakowało środków do życia i śmierć głodowa kosiła zmęczoną ludność, wtedy Litwini, Białorusini i Żydzi szukali jedności z Polakami i stawały wszystkie narodowości zgodnie do wspólnej obrony.
We wszystkich memoriałach, kierowanych do władz niemieckich, przebijało głównie jedno generalne życzenie - prośba: chleba, chleba i tylko chleba. A czym jest chleb, jaki smak jego i wartość, ten może tylko pojąć, którego organizm wyssał z siebie w kazamatach więziennych i za drutami w obozach. A jam to poznał, bom przeżył i dziś pokornie się schylam, by podnieść z bruku rzucony nieopatrzną ręką kęs chleba, by nie profanowano słów świętych "chleba naszego powszedniego daj nam..."
I wówczas w tych dniach Isenburskiego ucisku i prześladowania przedstawiciele duchowieństwa oraz przedstawiciele narodowościowych komitetów ratunkowych, tudzież Związków Zawodowych i Kuchni Ludowych, zwrócili się raz jeszcze do Jaśnie Oświeconego Księcia Isenbrga, naczelnika zarządu wojskowego na Litwie, i 21 maja 1917 r. złożyli memoriał, w którym przedstawili ponownie warunki wyżywienia i zwrócili uwagę na najbardziej niezbędne środki zaradcze dla ocalenia ludności przed grożącą śmiercią głodową.
Przytaczam wyjątki:
"Rozporządzeniem z dnia 2 kwietnia 1917 r. odjęto uczęszczającym do Kuchen Ludowych dwa odcinki Karty Chlebowej, wskutek czego pozostawiono im tylko 100 gr. chleba dziennie i 1 funt na tydzień. Rozporządzeniem z dn. 2 maja 1917 r. pozbawiono ich i tego funta chleba na tydzień. Równocześnie podniesiono cenę chleba... W ambulatoriach zjawiają się codziennie szeregi ludzi chorych na puchlinę z powodu niedostatecznego odżywiania się. Wedle zgodnych ostrzeżeń wszystkich lekarzy gruźlica szerzy się wśród dzieci z przerażającą siłą. W dniu 18 maja pojawiło się w "Gazecie Wileńskiej" rozporządzenie władzy niemieckiej, mocą którego dzienną rację chleba zmniejszono, począwszy od 20 maja 1917 r. na 100 gr., a wydawanie krup lub mąki na dalsze odcinki Karty Chlebowej ma być wstrzymane. Zamiast krup lub mąki w natuże, ma się je otrzymywać w zupie... Kuchnie obecnie nie mogą wydawać więcej, jak 35 tysięcy porcji. A zatem 100.000 ludzi, którzy już ze względów technicznych nie mogą odżywiać się w Kuchniach Ludowych będzie skazanych na rację dzienną 100 gram chleba, dającą 230 kalorii... Gdy już pierwotną normą 250 gr. chleba dziennie, wobec braku innych produktów miała dla ubogiej ludności smutne następstwa, nowe zarządzenie skazuje całą ludność na powolną śmierć głodową... Cenilibyśmy zaś sobie wielce, gdyby Wasza Książęca Mość raczył zaszczycić naszych delegatów udzieleniem posłuchania..."
Rzecz jasna, że Delegacja w osobach: ks. Puciaty, delegata katolickiego duchowieństwa, starszego rabina Rubinszteina, dr. Dębowskiego (Polska), mecenasa Rosnbauma (Żyda), doktora Domaszewicza (Litwina) i A. Łuckiewicza (Białorusina), audiencji na ten czas nie otrzymała.

Obraz stosunków wiejskich

Okupowany kraj północno-wschodni podzielony był pod względem administracyjnym na 2 terytoria: strefa operacyjna (Operationsgebiet) obejmująca tereny przyfrontowe w pasie szerokim 20 do 30 kilometrów wzdłuż całej linii frontu, oraz obszar etapowy, pozostający pod zarządem władz cywilnych (Verwaltungsgebiet).
Stosunki w strefie operacyjnej układały się różnorodnie, począwszy od ściśle nieludzkiego ucisku ludności do swobodnego życia włącznie, zależnie od widzimisię poszczególnych dowódców. Inaczej działo się na terenie Verwaltungs-gebiet. Tu administracja funkcjonowała według z góry wypracowanego systemu i metodycznie poprzez Kreishauptmanów, mających do pomocy Amtsvorsteherów i podległą żandarmerię wojskową. Odrębną władzę o nadzwyczajnych atrybucjach w zakresie spraw rolnych, zwłaszcza w odniesieniu do większej własności ziemskiej, stanowiła Wirtschafts-Anschuss, powołana głównie do administrowania przejętymi gospodarstwami rolnymi, oraz do sprawowania kontroli pod majątkami powierzonymi prowadzeniu nadal przez właścicieli. Powołany Wirtschafts-Ausschuss miał na celu zagarnięcie przez zarząd największej ilości gospodarstw rolnych, zwłaszcza większej własności ziemskiej do takiego stanu, aby utrzymanie się prawowitego właściciela na tej ziemi było niemożliwe.
A oto wyjaśnienia, jakie w formie rozkazu udzielił głównodowodzący na Wschodzie marszałek polny Leopold, książę Bawarski w piśmie dnia 25 grudnia 1916 r. odnośnie stosunków prawnych prywatnej własności ziemskiej zagospodarowanej przez niemiecki zarząd wojskowy na obszarze Wschodu:
"... wskutek nieobecności właściciela, lub z powodu właściwości jego osoby, ma zatem zarząd Wojskowy nie tylko prawo, ale i obowiązek ze swej strony objąć i wykonać zagospodarowanie..., tak samo plony uzyskane na ziemi objętej w zarząd należy uważać za zapasy wojenne..., takie zapasy wojenne można nawet, gdy należą do osób prywatnych, obejmować w posiadanie, tak, że właściciel nie może nimi rozporządzać.
O obowiązu zarządu wojskowego składania rachunku i udzielania wyjaśnień, jak również o prawie kontroli i wglądu ze strony właściciela nie może być mowy. Tak samo nie ma właściel prawa żądać od zarządu wojskowego odszkodowania za zajęte zapasy wojenne... Wszelkie pretensje o wyjaśnienia lub składania rachunków, jak również zarzuty co do sposobu gospodarowania należy zasadniczo odrzucać... "
Z ustalonych norm, przez marszałka polnego do "stosunków prawnych prywatnej własności", nie trudno wyczuć, że nie względy gospodarcze przyświecały autorowi, lecz cele na wskroś polityczne: uszczuplenie jak najbardziej terenu posiadania polskiego na korzyść przyszłych właścicieli "Pruskich Ziem Wschodnich".
Jeśli chodzi o obraz stosunków z właścicielami, to tu normę ustawodawczą stanowił pejcz w ręku żołdaka pruskiego, wymuszającego z niezaradnego i wyniszczonego wojną chłopa świadczenia różnorakich posług oraz danin w naturze w postaci głównie tłuszczów, jaj, oraz płacenia różych podatków jak gruntowy (Grundsteuer), przemysłowy i handlowy, natępnie podatek pogłówny (Kopfsteuer), a w Wilnie ponadto tak zwany podatek nadzwyczajny wprowadzony 12 XII 1916 r. przez generała Richhorna, ówczesnego dowódcę X armii. Wszystkie te podatki egzekwowane były z całą bezwzględnością. Do tych ciężarów dochodziła jeszcze rabunkowa rekwizycja koni, bydła i trzody chlewnej, a także przymusowy skup zboża i pasz po cenach z reguły zaniżonych.
Co więcej, nie wszystkie rozporządzenia i nakazy z dziedziny życia gospodarczego władze podawały do wiadomości; od czerwca 1916 r. ogłaszano je tylko w języku niemieckim, a nie jak uprzednio w polskim i litewskim, co przy nagminnej nieznajomości języka, zwłaszcza na wsi, prowadziło do nieporozumień z reguły na niekorzyść chłopa. Zwłaszcza przy wystawianiu różnych rozliczeń i kwitów stwarzało to obszerne pole do nadużyć i wyzysku.
W całym postępowaniu władz okupacyjnych był system prowadzący w prostej linii do germanizacji tych ziem.

Tępienie polskości

W lutym 1916 r. władze okupacyjne wysunęły na pierwszy plan politykę narodowościową. Poczęto faworyzoać we wszystkich dziedzinach życia Litwinów a tępić polskość. I to zarówno na terenach byłej guberni kowieńskiej, jak i na Wileńszczyźnie. Wrogie nastawienie do Polaków ujawniło sę już po upływie pierwszych czterech miesięcy okupacji i znalazło swój wyraz między innymi w stosunku do odradzającego się szkolnictwa polskiego. Przyznać trzeba, że początkowo władze niemieckie zajęły stanowisko raczej obojętne do szkół wszystkich narodowości. Nie czyniły stąd przeszkód przy zawiązywaniu się i początkowej owocnej działalności Polskiego Komitetu-Edukacyjnego, składającego się z przedstawicieli wszystkich organizacji oświatowych. Nie wzbraniano także uruchamiać szkoły polskie, których w samym Wilnie zorganizowano w krótkim stosunkowo czasie przeszło 50 podstawoch, 4 gimnazja, 5 seminariów nauczycielskich, 4 szkoły zawodowe, uniwersytet ludowy, oraz kursy naukowe dla inteligencji. Na prowincji powstało także w tym czasie około 200 szkól, rozrzuconych w bliższych i dalszych okolicach Wilna. Podobnie działo się i na terenach byłej guberni kowieńskiej. I tam rozwinęła się szeroko praca oświatowa polska. Taki stan rzeczy kolidował jednak z tendencjami politycznymi okupanta i stąd posypała się wkrótce lawina drakońskich zarządzeń. Zawieszono działalność Komitetu Edukacyjnego, zamknięto istniejące jeszcze za czasów okupacji carskiej Towarzystwo Oświatowe "Swiatło", "Oświata", zabronione zostały wszelkie kursy i zarządzono rejestrację wszystkich szkół. Wkrótce też zabroniono przyjmować nowych uczni do seminariów nauczyicielskich. Zabroniono także sprowadzać podręczniki polskie spoza granic "Oberostu" i zakazano wydawania takowych na miejscu. Wprowadzono natomiast przymusowe nauczanie języka niemieckiego, poczynając już od pierwszej klasy, kosztem godzin języka ojczystego. Tylko w Wilnie, na skutek zdecydowanego stanowiska Polaków, naukę języka niemieckiego wprowadzono dopiero w 3-cim roku nauczania. Co więcej, równolegle z tymi ograniczeniami nauczania języka ojczystego polskiego, starano się, naturalnie dzięki gorliwej pomocy Litwinów, a zwłaszcza wielce usłużnego Niemcom kleru litewskiego, narzucić dzieciom polskim, szczególnie po wsiach, język litewski. W takich np. Żoślach wręczono dzieciom polskim książki litewskie i kazano im uczyć się z nich rzekomo ich ojczystego języka. Z zakusami litewsko-niemieckimi rozprawiły się same maluchy. Po prostu podarły książki litewskie, a wyłożyły na pulpity elementarze i książki polskie. W wieu jednak miejscowościach szkoły polskie zamknięto, a pozostawiono tylko litewskie, chociaż dzieci litewskich było mnej.
Wprowadzono też szereg zakazów i ograniczeń w dziedzinie kulturalno-oświatowej. Wpośród istniejących do wojny 24 czasopism polskich zezwolono li tylko na wydawanie małego pisemka: "Dziennika Wileńskiego". Zamknięto Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół", a Towarzystwo Przyjaciół Nauki, istniejące od roku 1907, ograniczono w działalności. Zakazano w ogóle wszelkich odczytów. Równocześnie z tymi szykanami rozpętana została kampania przeciw Polakom i polskości kraju na łamach "Wilnauer Zeitung" i "Kownauer Zeitung", którym sekundował wychodzący w Wilnie białoruski "Homan".

Wyniszczenie ludności polskiej

W ciągu pierwszych czterech miesięcy okupacyjnej władzy w Wilnie, ściśle niemiecki zarząd miasta z naczelnikiem Stadthauptmannem, urzędującym do zniesienia samorządu miasta jesienią, we wrześniu 1915 r., werbunek ludności do robót opierał na dobrowolnym niewymuszonym zgłaszaniu się do pracy, głównie za pośrednictwem Biura Pośrednictwa i Giełdy Pracy w Wilnie. Stan taki nie trwał jednak długo. Tego rodzaju werbunek i w tak skromnych ramach nie odpowiadał niemieckim tendencjom. Pruskie założenia narodowościowo-polityczne na tych ziemiach, szły zgoła w innym kierunku. Wszak w tym pustym kraju "Lehres Land", jak te ziemie określł Berlin, mieli przecie władać inni gospodarze Vaterlandu.
Dnia 2 stycznia 1916 r. mieszkańcy Wilna zaszokowani zostali przeprowadzonymi masowo na ulicach miasta łapankami zdrowych na wygląd mężczyzn, których niezwłocznie wywożono na roboty do strefy przyfrontowej. Odtąd tego środka werbunkowego Niemcy imali się często. Sposób rekrutacji siły roboczej nie zadawalał jednak Niemców. Chodziło o masowy werbunek. W tym też celu ówczesny Stadthauptmann Wilna, PohI, wydał 14 VI 1916 r. rozporządzenie o obowiązku dokonania rejestracji wszystkich mężczyzn i kobiet w wieku powyżej 14 lat w miejscowych biurach pomocy ofiarom wojny. W treści owego rozporządzenia nie było nawet wzmianki o naborze robotników i stąd wiele mieszkańców, zwłaszcza uboga ludność, zgłosiło się w oznaczonym terminie i dokonało zapisu. Dnia 28 VI władze niemieckie zażądły nagle sporządzonych wykazów i w nocy z 28 na 29 czerwca przeprowadziły w domach zarejestrowanych rewizję, uprowadzając zapisanych do więzienia na Antokolu; stąd rozesłani zostali do poszczególnych batalionów pracy w okolice Wilna. Lecz i ta forma nie zadawalała okupanta. Wypracowano wkrótce nowy sposób, bardziej udoskonalony i efektywniejszy. Otóż Zarząd Miejski Stadthaupmanna wprowadził po prostu powszechną powinność do robót. Stosownie do tego ządzenia ludność obojga płci powoływana była według kolejności numeracji Dowodów Tożsamoscl i przechodziła wprowadzone jedynie dla formy tzw. badania zdolności do pracy. Ci. co chcieli się zwolnić od pracy, musieli zgłosić się do Reklmationsburo i złożyc na ręce Stadthauptmanna daninę w wysokoscl 600 marek, co automatycznie zwalniało od robót na przeciąg 6 miesięcy. Z powinności robót wyjęte były mocą zarządzeą tylko osoby duchowne, nauczyciele, learze i weterynarze, felczerzy oraz aptekarze. Jeżeli chodzi o wieś, to tam rekrutacja do robót przybierała nagminnie formę szczytowego bezprawia i rabunku. Tam spędzano po prostu nagminnie mężczyzn z okolicznych miejscowości do jednej wsi, niczym trzodę na targ i przeprowadzono licytację. Pierwszeństwo do zwolnienia uzyskiwali ci wszyscy, którzy mogli wykupić się, zwłaszcza złotem. Nakazany zaś kontyngent wybierano ostatecznie spośród biedoty.
Zwerbowani tą drogą, zarówno z Wilna, miasteczek i wsi organizowani byli w bataliony robocze (Kriegsbatalionen) i pracowali pod konwojem w bardzo ciężkich warunkach, przy budowie mostów, kolei, kolejek i dróg tzw. Damm z okrąglaków, oraz w lesie. Kwaterowani byli w nieopalanych barakach ogrodzonych drutem kolczastym skazani na głodowe racje żywnościowe. Aby zapobiec dezercji, ubierano ich w ubrania z żółtą naszywką na lewym ramieniu, meli takie same lampasy na spodniach i każdy z robotników miał wyszyty swój numer ewidencyjny na piersiach.
Równolegle z braną do batalionów roboczych, odbywało się także wywożenie robotników do Niemiec. Akcję tę prowadziło specjalne biuro werbunkowe, założone w grudniu 1915 r. i działające w porozumieniu z odnośnymi władzami "Oberostu", na korzyść berlińskiego biura "Arbeiterzentrale". Według danych ówczesnego Biura Pośrednictwa i Giełdy Pracy w Wilnie, w ciągu tylko szesnastu miesięcy (1 I 1916 - 1 IV 1917) wywieziono na roboty do Niemiec z sameg tylko miasta Wilna aż 4.192 osoby. Charakterystycznym było, że największy procent spośród wywiezionych stanowili Polacy, a znikomy tylko promil Litwini.