20 rocznica obalenia rządu Jana Olszewskiego
Rachunek zysków i strat
Lustracja, która stała się głównym wydarzeniem medialnym w kraju i zdominowała polityczne życie na tygodnie, miesiące i po dwudziestu latach pozostaje ciągle nierozwiązanym problemem, była powodem bezpośrednim do działania dla zagrożonych nią polityków, ich rodzin i przyjaciół. Wałęsa bronił i broni własnej skóry z powodu uwikłania we współpracę z bezpieką i być może wystarczyłoby to do zorganizowania obalenia rządu 4 czerwca.
Rząd Jana Olszewskiego był od września 1939 r. pierwszym polskim rządem wyłonionym w wyniku wolnych wyborów. Plan działania zarysowany przez Premiera w exposé z 21 grudnia 1991 r. był de facto projektem odbudowy niepodległego polskiego państwa. Był próbą wciągnięcia do realizacji tego zadania całego narodu. Olszewski mówił jasno: nie chcemy rządzić narodem, tylko z narodem. To jednak wymagało fundamentalnej zmiany w stosunku do przeprowadzanej od 1989 r. oktrojowanej transformacji i to właśnie wzbudziło opór, histeryczną reakcję i w końcu skuteczne przeciwdziałanie okrągłostołowo-wałęsowsko-postkomunistycznej "koalicji strachu". Premier po 20 latach uważa, że jego rząd obalono z powodu zagrożenia interesów finansowych tych, którzy na transformacji poprzednich dwóch i pół roku zarobili, nadal zarabiać chcieli i obawiali się, że suwerenny rząd niepodległej Polski może ich chcieć rozliczyć. Z pewnością Premier ma rację. To jednak nie był jedyny powód upadku jego rządu.
Spółki i sowieckie bazy
Spór, a w końcu otwarty głęboki konflikt między prezydentem Wałęsą i jego ludźmi a Premierem i większością rządu w sprawie dopuszczenia lub nie do tworzenia spółek joint-ventures polsko-rosyjskich z wykorzystaniem nieruchomości pozostałych po sowieckich bazach wojskowych w Polsce, był wyraźnym dowodem na bezpośrednie zaangażowanie "partii rosyjskiej" w kreowanie nowej polskiej rzeczywistości. Wałęsa został przez Olszewskiego zmuszony do wykreślenia tego groźnego zapisu z przygotowanej do podpisu umowy z Rosjanami. Prezydent wracał 23 maja 1992 r. z Moskwy z poczuciem porażki, wściekły i zdecydowany rząd Jana Olszewskiego obalić. List w tej sprawie posłał do Sejmu 27 maja, na dzień przed przyjęciem w Sejmie zgłoszonej przez Janusza Korwin-Mikkego uchwały lustracyjnej.
Lustracja, która stała się głównym wydarzeniem medialnym w kraju i zdominowała polityczne życie na tygodnie, miesiące i po dwudziestu latach pozostaje ciągle nierozwiązanym problemem, była powodem bezpośrednim do działania dla zagrożonych nią polityków, ich rodzin i przyjaciół. Wałęsa bronił i broni własnej skóry z powodu uwikłania we współpracę z bezpieką, i być może wystarczyłoby to do zorganizowania obalenia rządu 4 czerwca. Jednak decyzję o tym podjął wcześniej w kontekście konieczności wycofania się z obietnic, które jego ludzie już dali Rosjanom. Analiza przyczyn i skutków działań podejmowanych przez polityków związanych z "koalicją strachu", obalającą rząd Olszewskiego w roku 1992, prowadzi nieuchronnie do pytania, czy w polskiej polityce byli czynni ludzie wykonujący rosyjskie zamówienie, np. w sprawie pozostawienia do rosyjskiej dyspozycji majątku po sowieckich bazach, uwikłani wcześniej we współpracę z peerelowską bezpieką? Tak postawione pytanie skłania do sprecyzowania celu lustracji. Jej istotą miało być, i nadal jest, wyeliminowanie z życia politycznego, publicznego i gospodarczego osób, które ze względu na współpracę z komunistycznymi służbami mogłyby być skłonione szantażem do działania na szkodę polskiego państwa i narodu. Przy tak zdefiniowanym celu niestety nie jest ważne, czy tajny współpracownik pracował mniej czy bardziej gorliwie. Istotne jest, że można go szantażować ujawnieniem samego faktu zgody na konszachty z bezpieką. Jedyną obroną jest w takim wypadku upublicznienie słabości z przeszłości, co załatwia problem na poziomie bezpieczeństwa państwa czy teżzdrowia życia publicznego i pozostawia "jedynie" kwestię moralnych rozliczeń z przeszłością.
Manipulacja
Wściekłość tchórzy obróciła się po 4 czerwca 1992 r. głównie przeciwko Antoniemu Macierewiczowi, ministrowi spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego. Poprzez wskazanie go jako spersonifikowanego zagrożenia i kwintesencji wszelkiego zła uzyskano efekt wzmocnienia ataku. Nie mogąc otwarcie sprzeciwić się samej zasadzie lustracji brutalną agresją ad personam, sterowano opinią publiczną i uzasadniano konieczność obalenia rządu, a później blokowanie skutecznych prób lustracyjnych w przyszłości.
Politycy, którzy wzięli udział w spisku zawiązanym w gabinecie Lecha Wałęsy 4 czerwca 1992 r., wyszli z niego poprzetrącani. To tam trzeba szukać źródeł zachowania Donalda Tuska w sprawie śledztwa smoleńskiego, to tam można szukać powodów zachowania Waldemara Pawlaka podczas negocjacji w sprawach gazowych z Rosją w latach 2009–2010. Waldemar Pawlak zgodził się odegrać przypisaną mu rolę, mając świadomość, że uczestniczy w "gangsterstwie", jak sam to wtedy nazwał. W ten sposób rodziła się w nowej Polsce kolejna generacja polityków z ograniczoną zdolnością do działań suwerennych, generacja polityków "po finlandyzacji".
Osłabienie "partii rosyjskiej"
Czy było warto być w rządzie Jana Olszewskiego? Czy Premier Olszewski, podejmując swoje decyzje, te dotyczące umowy z Rosją, te dotyczące lustracji, te dotyczące wstrzymania dzikiej prywatyzacji, przybliżył Polskę do niepodległości? Moim zdaniem tak. Bez tych decyzji, bez tego krótkiego epizodu w postaci prawdziwie suwerennego, pierwszego od wojny polskiego rządu pochodzącego z wolnych wyborów istniało istotne niebezpieczeństwo, że fundamentalne dla dalszego istnienia niepodległej Polski pytania nigdy nie byłyby postawione. Ułomna i ponad miarę przeciągana lustracja jednak sprawia, że niezdolni do przyznania się donosiciele nie mogą spać spokojnie i tłumaczą się w kolejnych procesach. Bez tych decyzji "partia rosyjska" w Polsce byłaby bogatsza o jawne materialne zaplecze, bez tych decyzji prawdopodobnie Skarb Państwa dawno już straciłby rację bytu wyzbywszy się całego majątku, również tego strategicznego. Bez rządu Jana Olszewskiego dzisiejsza Polska byłaby w znacznie gorszej kondycji. Warto było też dlatego, że zadane przez Jana Olszewskiego w nocy 4 czerwca 1992 r. pytanie, czyja jest Polska, pozostaje nadal aktualne. Warto było ryzykować "nocną zmianą", bo warto jest dla Polski pracować. Także wtedy, gdy minione dwadzieścia lat wydaje się czasem nie w pełni dla Polski wykorzystanym.
Docenił to wszystko śp. Prezydent Lech Kaczyński, odznaczając Premiera Jana Olszewskiego Orderem Orła Białego.
Autor był szefem UOP w rządzie Jana Olszewskiego, obecnie jest posłem PiS
Autor: Piotr Naimski, | Źródło: Gazeta Polska