Docenić Polską muzykę
z prof. Andrzejem Wróblem, pomysłodawcą i animatorem IX Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej, rozmawia Monika M. Zając
Panie Profesorze, jakich kompozycji wysłuchają uczestnicy koncertu inauguracyjnego IX Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej?
- Być może wyda się to małym zaskoczeniem, ale będzie to wyjątkowy koncert symfoniczny. W Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego Polska Orkiestra Radiowa pod dyrekcją Moniki Wolińskiej towarzyszyć będzje znakomitym solistom. Z wyjątkiem uwertury „Morskie Oko" Zygmunta Noskowskiego wszystkie propozycje są nowościami. Gwiazdą wieczoru będzie Pedro Carrero, pierwszy puzonista jednej z najlepszych orkiestr świata - Orquesta Sinfonica Simon Bolivar de Venezuela, który wykona po raz pierwszy w Polsce koncert puzonowy polskiego kompozytora młodego pokolenia - Piotra Wróbla. Jego dziadek, a mój teść, był pierwszym puzonistą w Filharmonii Narodowej i właśnie jemu ten koncert będzie dedykowany, gdyż wypada w pierwszą rocznicę jego śmierci.
Przybliżą nam Państwo także postać zapomnianego muzyka, kompozytora, dyrygenta, teoretyka i pianisty Aleksandra Kulikowskiego.
- Owszem, tego wieczoru wiolonczelistka Anna Wróbel dokona prawykonania jego koncertu wiolonczelowego. Aleksander Kulikowski to kompozytor, który uczył się w Wilnie oraz w Petersburgu, a następnie powrócił do Polski bez zezwolenia władz sowieckich pozostając na tzw. indeksie do końca swoich dni. Co prawda Polskie Radio wydało podwójny album z koncertami Kulikowskiego: wiolonczelowym w wykonaniu Anny Wróbel, koncertem skrzypcowym w interpretacji Konstantego Andrzeja Kulki, koncertem fortepianowym Piotra Banasika oraz poematem symfonicznym “Na jeziorze Genezaret''. nie każdy jednak wie o tej płycie. A tu będziemy mieli szansę przekonać się, jakim kompozytorem był Kulikowski.
Ideą Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej jest także przypominanie o wybitnych, ale dziś nieznanych polskich kompozytorach. Kogo będziemy mieli okazję poznać tym razem?
Niestety, trzeba przyznać, że poza Chopinem, Szymanowskim, Wieniawskim, a teraz Pendereckim, żaden polski kompozytor nie został w stu procentach doceniony. Co mówią nam nazwiska takich kompozytorów, jak Antopi Stolpe (1851-1872), którego nazywano następcą Chopina, Zygmunt Noskowski (1846-1909), kojarzony przez starsze pokolenie z utworem „Zła zima", czy Józef Nowakowski (1800-1865), którego Chopin bardzo cenił? Jego kwintet fortepianowy graliśmy na I Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej. Kto dziś coś o nich wie? To dowód na potrzebę organizowania tego rodzaju festiwali. Podczas porzednjch ośmiu edycji zaprezentowaliśmy ponad 120 utworów z XIX i pierwszej połowy XX wieku. I to nie są wyciągane stare buble, lecz naprawdę znakomite kompozycje. A 130 utworów muzyki polskiej wciąż czeka na publikację. Nie ma na to pieniędzy czy jest taka polityka, że wstydzimy się swojego bogatego dziedzictwa kultury, w którą wpisują się wybitni twórcy polskiej muzyki; a chętniej odwołujemy się do twórców zagranicznych?
Festiwale, które Państwo organizują, dowodzą, że twórcy polskiej kultury muzycznej, których Państwo przypominają, byli na poziomie europejskim. A jednak próbuje się w nas stłumić takie przekonanie.
Wydaje się to działalnością polityczną, a nie dbałością o nasz gust. Nie chodzi o to, abyśmy mówili: dobre, bo polskie. To nieprawda. Ale możemy bez kompleksów powiedzieć: dobre i polskie. W ubiegłym roku, który był Rokiem Michała Kleofasa Ogińskiego, twórcy litewskiego i polskiego, Białoruś i Litwa zorganizowały konferencje i koncerty, a w Polsce nie było nic. Oddajemy wszystkich istotnych twórców innym. Tak jak idiotyczna wypowiedź jednego z naszych aktorów, który publicznie powiedział, że Niemcy mają Bacha, Rosjanie Czajkowskiego. a my mamy „Sto lat”
Czyli wciąż za mało znamy i doceniamy wartość naszej polskiej muzyki.
-W latach 50. ubiegłego wieku można było przeczytać artykuł, że w księgarniach muzymych w XIX wieku kupowali ludzie mazury niemieckich czy francuskich kompozytorów, ale nie polskich. To jest akcja, która trwa mniej więcej od czasów konfederacji barskiej do dziś, abyśmy przypadkiem nie czuli się istotnymi budowniczymi kultury europejskiej i światowej, żebyśmy nie czuli się wartościowi. A co to za naród, który nie ma własnej kultury? Przyjrzyjmy się temu, co niektórzy mówią dziś na temat naszej kultury, że Chopin, gdyby nie to, że był Francuzem, to w ogóle by go nie było, a innych nie mamy. Mielibyśmy obraz Polaków, którzy potrafili tylko paść krowy. A to jest nieprawda. Swiadczą o tym genialne kompozycje mało znanych albo zapomnianych twórców, z którymi podczas każdego z organizowanych przez nas festiwali pragniemy zapoznać naszą publiczność.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik nr. 210 (5702) z 29-30.10.2016