Dowgwillo_kop

Witamy    |    Nazwisko    |    Herb    |    Genealogia    |    Koligacje    |    Pamiątki z podróży    
  Represjonowani    |     Lekcja historii    |     Aktualności   |    Żołnierze Wyklęci     |    Matki Polki
   Polskie Kresy     |    Śpiewnik wileński    |    Nakład wyczerpany




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bat na wierzących

Tekst Zenona Baranowskiego, który ukazał się w Naszym Dzienniku 23 maja 2015 roku.

Dwadzieścia godzin prac społecznych dla licealistki Marii Kołakowskiej za sprzeciw wobec bluźnierczego przedstawienia "Golgota Pienie" wymierzył gdański sąd.

Wstyd! Hańba! Precz z komuną! - tak zareagowała publiczność zgromadzona w sądzie na wyrok skazujący gdańską licealistkę.
Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe skazał Marię Kołakowską za zakłócenie porządku publicznego. Sędzia Adriana Leśniańska stwierdziła, że rozpylenie przez licealistkę aerozolu o nieprzyjemnym zapachu "wywołało niepokój i popłoch" wśród zgromadzonych w świetlicy lewicowej Krytyki Politycznej. Mieli oni wysłuchać odczytania tekstu "Golgota Picnic".
- Osoba: obwiniona swoim zachowaniem uniemożliwiła osobom znajdującym się w miejscu zdarzenia uczestniczenie w spotkaniu, wysłuchanie w sposób niezakłócony treści - oceniała sędzia Leśniaińska. Jak dodała, "zapach rozpylonej substancji utrzymywał się praktycznie do końca spotkania". - Działanie obwinionej wywołało niepokój wśród osób zgromadzonych na sali, a w konsekwencji także zarzucenie na głowę obwinionej bluzy w celu zaprzestania rozpylania substancji - stwierdziła sędzia.

Broniłam wartości

- Kierowałam się swoją wiarą i broniłam wartości, które są ważne dla Polaków – powiedziała po ogłoszeniu wyroku Maria Kołakowska.
Dodała, że prawdziwi chuligani i graficiarze są skazywani na mniejsze kary niż ona. – To jest dla mnie kuriozalne, nie uznaję tego wyroku i na pewno się będę odwoływała - zapowiedziała.
Sąd doszedł jednak do wniosku, że zachowanie licealistki nie może być „usprawiedliwione oreprezentowanymi poglądami" i powinna swój protest wyrazić inaczej.
- Tu nie chodzi o to, że nasza córka została skazana. Tu chodzi o to, że to państwo odbiera nam prawo do protestu - oświadczył po wyroku Andrzej Kołakowski, ojciec Marii.
- Czy można było w inny sposób zaprotestować? Można było. I protestowaliśmy. Ale sąd lekceważył składane przez nas wnioski o wycofanie i zatrzymanie tej bluźnierczej sztuki - podkreślił.
Za protesty już wcześniej sypały się kary. - Moja żona była przetrzymywana przez trzy godziny na komisariacie, kiedy poszła złożyć skargę na prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez organizatorów festiwalu - relacjonował. I to jest działanie polskiego sądu, który odebrał prawo legalnego działania – stwierdził Kołakowski. - I kiedy podejmujemy działania, według nich nielegalne, to oni pokazują, gdzie jest nasze miejsce. Masz się podporządkować - dodał.
Wiele osób protestowało przeciwko temu spektaklowi w różnych miastach Polski. - Polacy nie pozwolą obrażać swoich najświętszych wartości, które przez wiele lat tworzyły i budowały tożsamość państwa polskiego. My tego wyroku nie respektujemy, będziemy się odwoływać. Mamy nadzieję; że znajdzie się wyższa instancja, która zrozumie prawo do protestu człowieka, który nie godzi się na opluwanie rzeczy świętych - konkludował Andrzej Kołakowski.
- Dzisiaj sąd pokazał 18-letniej dziewczynie: pamiętaj, nie masz walczyć o prawdę, niemasz walczyć o uczciwość – stwierdziła po ogłoszeniu wyroku Anna Kołakowska, matka uczennicy.
- Kto został skazany? Dziewczyna, która jest wolontariuszem, która pracowała przy ekshumacjach na cmentarzu garnizonowym każdego dnia. I ona została potraktowana jak chuligan - podkreślała. W jej ocenie, wyrok jest podszyty ideologią.